Ciężki problem

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

Ten film pod myląco lekkim (lekko mylącym?) tytułem w rzeczywistości porusza istotny problem wykluczenia społecznego. To może być wykluczenie z jakiegokolwiek powodu, Dörrie na warsztat wzięła otyłość, kobiecą otyłość.

Kathi König jest fryzjerką i samotnie wychowuje dorastającą córkę. Nie ma wygórowanych marzeń, nie czeka na księcia z bajki, ale też nie pozbawia się szans na związek (romansuje dość chętnie, ale bez przesady, nie jest kobietą łatwą). Nie jest smutna, wycofana, zahukana, nieśmiała, przeciwnie, jest radosną śliczną kobietą, otwartą, ciepłą, pełną zrozumienia, pomocną. Trochę chyba naiwną, bo udaje jej się jakimś cudem wplątać w nielegalne szmuglowanie imigrantów. No i w tym pragnieniu "bycia dla innych" trochę chyba zapomina o swojej córce, bo kontakt z nią ma nie najlepszy, posuwa się też do szperania w jej rzeczach, chociaż córka żadnych powodów jej nie daje.

Zapomina też o własnym ciele, bo przecież dla swojej, nie dla jego, przyjemności się objada. Przejada. Przesadza. Ale to własnie jest pozytyw w tym filmie. Kathi nie jest chora. Nie ma choroby metabolicznej zmuszającej jej ciało do rozrostu, mimo usilnych starań, ćwiczeń i diet. Kathi po prostu ŻRE. Jej ciało jest monstrualne z jej własnego wyboru, co znaczy, że także z jej wyboru może przestać takim być. Kathi nie jest na nie skazana, może je akceptować i tuczyć, ale nie musi.

Fakt ten sprawia, że film, cokolwiek się wydarzy, ma pozytywny wydźwięk. Nawet jeśli Kathi nie zmieni swojego życia (na co my, widzowie, czekamy), to i tak zostajemy ze świadomością, że jeśli nie teraz, to później - MOŻE. Paradoksalnie osłabia to też poruszany problem marginalizacji ludzi otyłych, z których większość, jak mniemam, nie jest jednak otyła na swoje życzenie, a mimo to jest odrzucana.

Sama marginalizacja otyłych nie jest też problemem skrajnym, trudno porównać mniejszość otyłych z mniejszością np. seksualną, etniczną czy ludzi niepełnosprawnych, którzy borykają się z niedostępnością infrastruktury publicznej czy niesprawiedliwym prawem. Ale wybranie tego problemu i tej bohaterki już na wstępie wykluczają film spośród tych poruszających największe problemy społeczne. "Fryzjerka" od razu daje się zaszufladkować jako filmowe czytadło. Czytadło poruszające ważny problem (bo niby dlaczego nie?), ale jednak czytadło. A szkoda. Po "Hanami" spodziewałam się filmu przynajmniej tak samo dobrego, a to jednak zupełnie inna klasa.

Niemniej ogląda się przyjemnie i z ciekawością, Kathi jest nieźle zagrana i dobrze dopasowana do roli. A muzyka tak śliczna, że chętnie doczekałabym się odobno wydanego OST.

Zwiastun:

Muzyka kojarzyła mi się z serbskim kinem - co to za zespół pogrywał? O dziwo pasowało to jakoś do filmu, choć nie wiem jakim cudem.

Nie zapamiętałam zespołu. :(

Mówicie o La brass banda :)
http://www.youtube.com/watch?v=1IZmYsMiznw

Dzięki! Wsiąkłam kompletnie w ich muzykę!!

Dodaj komentarz